piątek, 27 kwietnia 2007

Goodbye K-Town...

No i nadszedł ten dzień kiedy opuszczam K-Town... Aż łezka się w oku kręci ;( Dużo ludzi już pojechało do swych krajów bądź w wojaże po Kanadzie i US. Jutro moja kochana siostrzyczka przyjeżdża do Toronto a ja jadę tam dziś z Alexem (reszta już pojechała rano).
Tylko jeszcze jeden lunch w JDUC z Jose i Agą i fruuuu...
O tym co się wydarzyło w ciągu ostatnich tygodni napiszę już z Toronto :)

czwartek, 12 kwietnia 2007

ETC final banquet

Marca 29, Exchange Transfer Committee zrobił nam końcowy bankiet - tzn. dla wymianowców ze School of Business, ale inni też mogli przyjść :)
Był to wieczór semi-formal więc można się było nareszcie ładnie ubrać :D
My z Laurą i Agnieszką się spóźniłyśmy 1 godzinę a to dlatego, że Tomek poleciał na Kubę - w skrócie telegraficznym :D
W każdym razie Aga obiecała Tomkowi, że jego i Grześka (kolega ze Szkocji) odwiezie na lotnisko w Toronto. Było jeszcze miejsce dla dwóch osób w samochodzie, więc niewiele myśląc ja i Laura wsiadłyśmy... o 1 w nocy. Ok 4 byliśmy na lotnisku - gdzieś się trzeba było przespać, więc znalazłyśmy ładny parking nad jeziorem Ontario i 2 godziny snu się tam odbyły :) Parking trochę sketchy ale żyjemy. Potem zakupy (w Polskiej dzielnicy też) i fruuu do Kingston. Byłyśmy w domu o 6 a o 7 zbiórka na bankiet, więc oczywiście, że się nie wyrobiłyśmy :D
Ale dotarłyśmy na miejsce - tylko trochę zmęczone...

Estelle, Marieke i ja w czerwonych bucikach i z czerwonymi torebkami :)

Jessica i Aga powyżej.

Ja i Nicola - czerwona sukienka też moja ale Nicola lepiej w niej wyglada :(

Minowe dziewczyny - trochę sie nie zsynchronizowałyśmy...

Ja, Kaori z Japonii i Laura powyżej a poniżej Kim, Matthijs i Aga :)

"Trzy siostry" - Laura, Aga i ja z szampanem :) To tylko przypadek, że ja trzymam butelkę :p

W czasie tańca - mimo nieprzespanej nocy sił miałyśmy dużo. Co prawda ja wróciłam wcześniej...
A poniżej ja i Ploy czekając na taxi :)


wtorek, 10 kwietnia 2007

Exams!!!

I zaczął się ten najwspanialszy na Queen's czas - egzaminów :D
Szkoda tylko, że wraz z końcem wykładów powróciła zima - się czuje jak w czasie midterms w lutym. No może jest odrobinkę cieplej :)
Siedzę sobie właśnie w bibliotece -hmmm... jest 2:21 w nocy a ja muszę jakąś ulotkę na marketing zaprojektować. Dobrze, że ten przybytek 24/7 jest otwarty :) Trochę się samotna tu czuje - do 1:00 jeszcze było trochę na trzecim piętrze ludzi ale teraz to nawet studenci medycyny poszli do domu. Na dole Laura pisze esej - trochę pocieszające :)
Smutno nam trochę - koniec wykładów oznacza też powolny koniec semestru i koniec wymiany... Wszyscy jeszcze probują zatrzymać czas, spędzić więcej czasu poza biblioteką (o ile to możliwe) i spotkać się ze znajomymi.
Ok - zimno się robi, muszę chyba zacząć coś konstruktywnego robić. Nie żebym przez ostanie 5 godzin nic tu nie robiła :P

sobota, 7 kwietnia 2007

Thai Food

Któregoś pięknego dnia z 2 tygodnie temu Thai Girls - Meaw i Ploy zorganizowały lekcję kuchni tajskiej :) Prawie od początku do końca zrobiłam z Laurą dwie potrawy - jak przyjadę do Polski to zademonstruję. Po prostu pychotka :D
A oto dwa zdjęcia z procesu gotowania (a raczej smażenia). A no i wiem jak gotować ryż w tajski sposób :)

Ottawa / Gatineau

W niedziele, po Fontinalis ja, Olivia, Max i chłopiec z Vancouver przeszliśmy się po pięknej Ottawie/Gatineau (francuska część miasta, po drugiej stronie rzeki). Na początku był jeszcze z nami Michał - Polak ale mieszka w Kanadzie już od ponad 15 lat.

Oto jak wygląda Downtown Ottawa - śniegu tu nikt nie sprząta i domki zamiast wieżowców (choć tych też kilka można znaleźć).
Oto duma Ottawy - Parlament :) Naprawdę imponujący budynek, kiedyś ponoć wyglądał lepiej ale na początku XX wieku się spalił (tylko biblioteka została uratowana) i musieli wybudować nowy...

A oto ja, Max, Olivia, V-guy, Michał i szympans na wieży Parlamentu - troszkę się bałam wejść, ale to nie CN Tower więc szklanej podłogi nie ma.

To jest Izba mniejsza Parlamentu, czyli taki nasz Sejm - troszkę mały ale śmieszne mają zasady - np. Speaker (taki Marszałek) nie ma głosu przy głosowaniach ale jak jest "remis" to jego głos przeważa, a Speaker w tej kadencji jest ten sam co w poprzedniej mimo że partia rządząca się zmieniła :)

A oto Senat - z tyłu miejsce dla Królowej na tym tronie.

I osławiona biblioteka, która nie została strawiona przez pożar, dzięki wyczynom jednego pana :) Jest cudowna - wszystko w drewnie i z rzeźbieniami...

Przed Parlamentem były jakieś śmieszne posągi, a wśród nich przerośnięte panie, które wywalczyły głos wyborczy dla kobiet. Trochę to dziwne, że feministki są ukazane w taki sposób...

Następnie przeszliśmy się pod National Gallery i pomnik Reconciliation ku pamięci Kanadyjczyków, którzy służyli w na misjach pokojowych na całym świecie.

Przed National Gallery był taki oto pająk, z którym oczywiście musiałam sobie zrobić zdjecie :)

Do galerii nie weszliśmy, tylko czekaliśmy tam na taksówkę do Muzeum Cywilizacji - niesamowite miejsce!!!

Oto ja i indiańskie motywy.
A poniżej ja, Olivia i V-guy na uliczkach starej Kanady - naprawdę można się było poczuć jakby się tam było (nawet niebo było niebieskie :))

Był też Ukraiński sklep z różnymi europejskimi dobrami prosto z początków XX wieku - po polsku też było trochę napisów :)

A oto ja i Parlament z tyłu w oczekiwaniu na taksówkę :) Widać tutaj, że i tutejszy budynek władzy ustawodawczej jest on the Hill...

Ottawa może nie jest wielką metropolią jak Toronto i nie jest taka kolorowa jak Montreal, ale z pewnością wolałabym tu mieszkać niż w innych miastach Kanady :)