sobota, 15 listopada 2008

Kolacja

We wtorek praktykanci z mojej organizacji i z kilku innych związanych z nami było zaproszonych na kolację do pana, którego organizacja zajmuje się zwalczaniem podatku spadkowego, po to by uświadomić nas czym jest tzw. podatek od śmierci i jak należy go zwalczać. Wszystkich gości było w sumie 24.
Kolacja była u niego w domu - na początku były przekąski i drinki (serwowane przez kelnerów) i rozmowy o wszystkim co ma związek z podatkami. Jako że jestem z Polski od razu się mną starsze środowisko zainteresowało i pytało jak tam z podatkami w Polsce i w Europie. Pan który później wygłaszał mowę był nawet kilka razy w Polsce i opowiadał jak to polski naród pracowity i że szybko inne kraje prześcigniemy :) A potem było bardzo dobre jedzonko. Jak to oczywiście bywa w konserwatywnych środowiskach amerykańskich przed jedzeniem trzeba było podziękować Bogu za te dary.
Każdy miał karteczkę ze swoim imieniem przy stole - mi wypadło siedzieć koło chłopaka pracującego właśnie w tej organizacji zwalczającej podatek spadkowy i koło naszego rzecznika prasowego.
Cały wieczór upłynął pod znakiem podatków - i teraz już trochę o amerykańskim systemie wiem. Na pewno nie powinniśmy się na nim wzorować!!! Jest co prawda dużo zwolnień z podatków ale jak Ci się nie uda to płacisz baaaaardzo dużo. Jeśli chodzi o podatek spadkowy to w zależności od roku płaci się inaczej. Np w przyszłym roku jest 0% ale w tym roku jest podajże 45% jeśli majątek jest wyceniony na ponad 3 mln (mogę się mylic - ale tu chodzi raczej o logikę). Zresztą IRS (ichni urząd podatkowy) wycenia twój majątek jak chce. Np. ktoś ma firmę rodzinną, która wyceniona przez eksperta jest warta $2 mln. Właściciel firmy umiera i np. jego dziecko wszystko dziedziczy. IRS przychodzi do domu często jeszcze przed pogrzebem i mówi "Według nas ta firma jest warta $15 mln, więc musicie nam dać 7 mln podatków." I nic zrobić nie możesz - tylko się procesować możesz a to tez strasznie drogie. Jedna pani obecna przy stole mówiła ze jak jej babcia umarła to IRS przyszedł po 72 godzinach i złote łańcuszki i pierścionki liczył. A nasz gospodarz opowiadał historie pewnej rzeźbiarki. Nie była zbyt popularna ale udało jej się sprzedać do jakiegoś muzeum kilka rzeźb za $1 mln. Umarła i jej syn odziedziczył całą stajnie jej rzeźb. IRS przyszło i powiedziało, że stajnia warta jest $20 mln bo tyle warte są według nich te rzeźby. Tylko, że nikt nie chciał ich kupić. Syn powiedział "Ja mogę wam oddać ta stajnie - nie ma sprawy!"
Osoby, które popierają ten podatek mówią, że dotyka on tylko ludzi bogatych. A tak naprawdę nie dotyczy on tych najbardziej bogatych bo oni nie tylko potrafią ukryć swój majątek. Oni baaaaardzo dużo zarabiają na tym podatku wykupując firmy rodzinne które nie są w stanie zapłacić podatku... Np. na tym zarabia najbogatszy człowiek świata - Warren Buffett.
W każdym razie było bardzo ciekawie :)
Potem wszystkie panie się zmyły oprócz mnie i Katie i panowie zaczęli palić cygara (oczywiście nie z Kuby) i pic koniaki i inne takie. Poznałam nawet pana, który uczy się Polskiego bo ma dużo polskich znajomych i nawet w tym roku był na Lubelszczyźnie (nie Ola nie był w Radzyniu ale kojarzył nazwę z mapy i znaków) i tak mu się spodobało, że chce kupic tam dom :) Krejzi!
Ok 12 wreszcie byłam w domu z bardzo bolącą głową od dymu z cygar - coś strasznego! Jak ktoś wrażliwy na dym to niech sie nie zbliża do osób palących cygara!

2 komentarze:

Agatka pisze...

Hhmm. Ciekawe to co piszesz o tym podatku.

A tak BTW to ja tutaj spotkałam kolesia z Ameryki Południowej (nie wiem dokładnie skąd) który uczy się polskiego całe życie i mówi naprawdę prawie jak Polak ;) Byłam w mega szoku jak go usłyszałam...

Anonimowy pisze...

ale to przykre, co piszesz o tym podatku.
Nihil, troche takich imprezek. a staniesz sie zagorzala katoliczka, przeciwniczka wszelkiej liberalizacji (oczywiscie mam na mysli społecznej).....:P