niedziela, 9 listopada 2008

Metro

Krótkie spostrzeżenie :)
Żeby dojechać do pracy muszę przesiąść się w Chinatown. Wszystko było by dobrze gdyby nie to, że tu na stacjach odbywa się walka o życie... To jest walka o to czy dostaniesz się do metra, czy może do następnego, a może jeszcze do następnego. Zdarza się, że metro przyjeżdża na stację, zatrzymuje się, wysiadają ludzie (a często robią to bardzo wolno) i nawet wszyscy nie zdąża wysiąść jak pan/pani prowadzący/a metro zamyka drzwi. Ups dla tych co nie zdążyli wysiąść... Nie mówiąc o tych co nie zdążyli wsiąść. Na szczęście częściej zdarza się, że ludzie zdąża wysiąść ale tylko garstka tłumów stojących na peronie zdąży wsiąść (czasem z kontuzjami wywołanymi przez zamykające się na tobie drzwi). Raz udało mi się wsiąść dopiero do 3 metra które nadjechało - stałam na peronie więc około 20 minut.
Poza tym - cieszmy się z wspaniałego pana co zapowiada u nas stacje metra. Ładny, czysty głos, wcześniej nagrany - nic tylko się zachwycać. Tu osoba kierująca akurat metrem mówi jaka będzie następna stacja, na jakie inne linie można się przesiąść i po której stronie otwierają się drzwi. Niestety wszystko zależy od prowadzącego - niektórzy są bardzo profesjonalnie, niektórzy mówią tak cicho, że metro i ludzie zagłuszają kompletnie, a niektórzy tak szybko i z tak dziwnym akcentem, że nawet rodowi Amerykanie nie do końca rozumieją co się dzieję. Taka osoba mogłaby nawet powiedzieć ze zbliża się koniec świata a nikt by się nie przejął, bo by nie zrozumiał.
Ale poza tym to metro sobie bardzo chwalę - wszędzie da się dojechać, jest w miarę czysto i bezpiecznie. Tylko troszkę za drogo...

1 komentarz:

Agatka pisze...

A u mnie ludzie ustawiaja sie w kolejce do wejscia do wagonu. Na początku nie wiedziałam że tutaj tak się robi i się pchałam pierwsza ;P Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli...