I kolejna wycieczka do NYC
Na weekend 13-15 lutego pojechałam do NYC razem z kolegą z pracy. Pogoda niestety była gorsza niż w D.C. - straszny wiatr i mroźno ale straszne mi nic nie jest :)
W piątek z różnymi znajomymi spotkałam się w barze na Lower East Side.
W sobotę wybrałam się na lotniskowiec USS 'Intrepid' z czasów drugiej wojny światowej (służył aż do lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych i nawet w międzyczasie wyłowił kapsułę kosmiczną). Muzeum bardzo duże a i bardzo dużo trzeba zapłacić żeby wejść. Ale warto - naprawdę porządnie zrobione muzeum. I nie widziałam wszystkiego bo się trochę spieszyłam do teatru...
Oto kilka zdjęć:
Jak już wspomniałam potem poszłam na Broadway na naprawdę super sztukę - August: Osage County...
Historia o bardzo dysfunkcjonalnej rodzinie z Oklahomy, której patriarcha ginie w dziwnych okolicznościach. Coś jakby tragikomedia z naprawdę niesamowitą obsadą (np. ojca rodziny gra John Cullum z Przystanku Alaska a jego wnuczkę Madeleine Martin z Californication - tak Olala zaczęłam oglądać ;)). Sztuka trwała ponad 3 godziny a naprawdę się tego nie czuło :) Naprawdę polecam (grają też w Chicago i Londynie a niedługo film też mają nakręcić).
A z okolic Broadwayowskich teatrów (Times Square) coś dla tych z E&Y ;)
W niedzielę byłam w Muzeum Historii Nowego Jorku - bardzo ciekawe miejsce. Trochę może mało ekspozycji ale naprawdę warto tam zajrzeć jak się ma trochę czasu po Guggenheim (do którego w końcu nie zdążyłam pójść bo za dużo czasu spędziłam w muzeum NY) bo to niedaleko.
Weekend uznaję za udany :) Co prawda nadal nie jestem wielkim fanem NYC ale już zaczynam się przyzwyczajać do tego molocha...