czwartek, 19 lutego 2009

Szokujące...

...ale Amerykanie naprawdę bardzo rzadko używają czajników elektrycznych. A niektórzy nawet nie wiedzą co to jest...
Nie żartuję! I to ludzie z różnych środowisk, z różnych regionów US, pijących herbatę i nie... Bo przecież kawę to zawsze mają z ekspresu a wodę można zagrzać w garnku lub w mikrofali. No i często używają też czajników tradycyjnych - tych metalowych...
Czasem miałam nawet trudności z wytłumaczeniem niektórym osobom co to jest czajnik elektryczny i jak on działa.
Niby taka prosta i oczywista dla nas w Polsce rzecz :)
Zresztą często się zdarza, że czegoś tu nie ma co w Polsce mamy aż za duży wybór. Np. cukierki miętowe - tu jest tylko TicTac i Eclipse i to tylko w dwóch miętowych smakach. Nie mają żadnych o smaku greenmint (wtajemniczeni wiedzą, że to mój ulubiony). Mam wrażenie, że gdziekolwiek nie byłam w Europie wszędzie był większy wybór miętusów i swoją drogą gum do żucia też...
Kolejna rzecz - kosmetyki... Ktoś mógłby pomyślec ze Johnson&Johnson, L'Oreal czy Garnier to popularne wszędzie marki. Błąd! Wybór kosmetyków tych marek jest biedniejszy niż Neutrogeny czy Nivei (a i te są bardzo marnie reprezentowane). BARDZO ciężko jest więc na przykład kupić oliwkę dla dzieci J&J, płyn do demakijażu oczu (udało mi się L'Oreal po długim zmaganiach - można by pomyśleć, że Amerykanki po prostu nie zmywają makijażu) czy balsam do ciała Garnier (tu sprzedają tylko bardzo ubogie serie na trądzik i na zmarszczki).
Ale i tak czajnik elektryczny pozostanie dla mnie największym szokiem :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ale z tymi czajnikami to chyba tylko w USA? Nie pamietam, zeby w Kanadzie mieli podobne problemy...
A co do L'oreala i J&J to sie dziwie...to przeciez koncerny amerykanskie!