Świat sie kręci, nihil się bawi
Oczywiście w tak zwanym międzyczasie były i imprezy ;)
Charytatywna, na którą nareszcie można było się ładnie ubrać - nie mogłam przegapić takiej okazji oczywiście.
W ręku mam trzepaczkę - do robienia Mojito oczywiście...
Jakoś trzeba było zużyć rum zakupiony na Kubie :) Aga i Monika zabrały się więc do roboty...
U góry ja, Aga i Laura. Poniżej Marieke, Katrina, ja i Nicola już na imprezie.
Urodziny Charles'a (Kanadyjczyk) były bardzo nietypowe - Kanadyjczycy bardzo lubią dziwne zabawy na imprezach... A Laura znalazła nową zdjęcio-koleżankę do robienia głupich min - Monikę :D
U góry jakaś Kanadyjka i Patrick (kolejka przed klubem Ale House była olbrzymia - moja mina mówi wszystko).
A na dole - ja i Nicola już w środku (tym razem nikomu z nas kurtki tam nie skradziono).
Urodziny Silvy i Andres'a - zepsuty stół (i to wcale nie ja go zepsułam ;)) oraz dużo hiszpańskiego języka wokoło... A ja, Aga i Laura upiekłyśmy chłopakom ciastka - byłam z nas dumna :D
U góry nowe fryzurki - Jose i moja.
Poniżej Monika, Beck, Katrina i Meaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz