niedziela, 10 czerwca 2007

Ostatni dzień w Charlottetown

Ostatniego dnia w PEI pogoda była piękna! Oddałyśmy rano samochód i postanowiłyśmy się przejść spokojnie po reszcie miasta. Port jeszcze nie był czynny na sezon więc yachtów nie ma na zdjęciu...

Przy porcie można było kupić Dirt Shirts - tzn wybrudzone czerwonym piaskiem i gliną koszulki. Podobno dobrze się sprzedają a brud nie schodzi nawet Vizirem :D
Przeszłyśmy się po Downtown - oto jak wygląda:

Potem poszłyśmy do Provincial House, gdzie to po raz pierwszy przedstawiciele prowincji się spotkali, by podyskutować unię, czyli dzisiejszą Kanadę.

Rozmowy się udały, unia później powstała, tylko że Wyspa Księcia Edwarda się nie przyłączyła, bojąc się o swoją niezależność. Poza tym była to kiedyś najbogatsza prowincja więc się nie chcieli dzielić :)
Jak każdy turysta, odwiedziłyśmy sklep Anne of Green Gables...

A następnie przeszłyśmy się wybrzeżem z parkiem i domem generała gubernatora (ponoć najładniejszy tego typu dom w Kanadzie).

I tak skończyła się nasza przygoda na wyspie. Z samego rana wyjechałyśmy autobusem do Halifax'u, Nowa Szkocja...

2 komentarze:

Unknown pisze...

Ja się chciałem wypowiedzieć :) a wiec wypowiadam sie :) TO ZE WRÓCIŁAŚ DO POLANDII TO WCALE NIE OZNACZA ZE MASZ NIE PISAĆ!!! z 3miasta tez zdjecia chętnie obejrze :)) Buziaki :*

antygon pisze...

słusznie radzio prawi :P