niedziela, 16 listopada 2008

Air & Space Museum

W czasie moich dwóch tygodni nie byłam ani razu na National Mall (ten pas zieleni od Kapitolu poprzez obelisk Waszyngtona aż do memoriału Lincolna) i zapomniałam jak tam jest pięknie! Zapomniałam wziąć aparat fotograficzny niestety. I pogoda była taka piękna przedpołudniem, że na krótki rękawku znowu się chodziło... Wczoraj byłam więc na National Mall w powyższym muzeum - po raz drugi już, ale jak byłam tak półtora roku temu to zobaczyłam około połowy ekspozycji. A są tam naprawdę ciekawe rzeczy :)
Byłam nawet w planetarium na pokazie o czarnych dziurach - nigdy nie byłam w życiu tak przerażona filmem....
W tym samym czasie było spotkanie liderów światowych - kilka ulic dalej więc wszędzie kręciło się dużo alterglobalistów i innych dziwnych ludzi. Na nieszczęście strasznie zaczął padać deszcz a dużo stacji metra w centrum zostało wyłączonych z ruchu z powodu tego spotkania. Mam nadzieje, że się nie przeziębię bo w butach to ja miałam zbiorniki wodne a kurtka cała przemoknięta mimo parasolki.
Później byłam z cała ekipą z mojego domu w kinie na James Bondzie - oczywiście tu nie ma numerowanych miejsc, więc kto pierwszy ten lepszy. Na szczęście byliśmy pierwsi w kolejce (na godzinę przed seansem) i zajęliśmy najlepsze miejsca :) I poznałam wczoraj chłopca który ma korzenie litewskie i ma na drugie nazwisko Jagiełło! A wygląda raczej Latynosko więc śmiesznie to brzmi :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

a ja własnie wrocilam z JAmesa Bonda. Jak Ci sie podobal? wiem, ze Agata tez byla. Niektore fragmenty były ekstra - szczegolnie cala ta czesc z opera Tosca.

Agatka pisze...

Mi zazwyczaj na "Bondach" się nudzi, ale na tym mi się podobało. Ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić że Pierce Brosnan już nie jest Bondem ;)