piątek, 21 listopada 2008

Senat i przemysl motoryzacyjny

We wtorek byłam też po raz pierwszy w Senacie. A w zasadzie w dwóch budynkach senackich - Kirksen i Randall.
Ryan, mój szef wysłał mnie na przesłuchanie senackie w sprawie przemysłu motoryzacyjnego. Jak tam przyjechałam to się okazało, że na salę na pewno się nie dostanę bo kolejka ustawiła się już o 3 nad ranem... Okazało się również, że w amerykańskim kongresie istnieje coś takiego jak stacz kolejkowy :) Oczywiście grube ryby sobie staczy załatwiły. No i doszło do incydentu przed drzwiami. Pan z różową czapeczką i szalikiem chciał wejść na salę i twierdził, że tak jak panowie i panie z GM czy Forda zapłacił staczowi, poza tym to jest przesłuchanie publiczne i każdy powinien mieć szanse wejść. Oczywiście nie chcieli go wpuścić (w sumie tylko dlatego, że nie był odpowiednio ubrany i dlatego, że miał niewygodne stanowisko w niektórych sprawach chciał wyrazić swoją opinię). Trochę zniesmaczona byłam zachowaniem pracowników Senatu - od razu widać, że te wszystkie idee wolności słowa, demokracji itp. to tylko pic na wodę fotomontaż. Nie dość tego - zabrali tamtego pana i zaczęli chodzić po korytarzu, wyciągając z kolejki wszystkie osoby, które miały na sobie coś różowego!!! Nawet apaszkę.
Ja oczywiście się do środka nie dostałam i poszłam do drugiego budynku oglądać przesłuchanie na monitorze telewizyjnym w specjalnie przygotowanym do tego pokoju.
Zainteresowanie tym przesłuchaniem było takie duże, gdyż chodziło o udzielenie 'pożyczki' w wysokości 25 miliardów dolarów trzem największym firmom motoryzacyjnym w USA - General Motors, Ford i Chrysler. Oczywiście w związku z kryzysem. Wśród świadków byli CEO tych firm, pani senator z Michigan (tam gdzie te firmy mają najwięcej pracowników) oraz profesor uniwersytecki. Jako, że przesłuchanie było bardzo medialne wszyscy senatorzy z komisji chcieli wygłosic przemówienie i się wykazać. Przez to zanim świadkowie doszli do głosu minęło prawie 1,5 godziny. Ale nie powiem - Senatorowie bardzo ładnie mówili. Świadkowie też nie byli najgorszymi mówcami. Szczególnie pan profesor Morici :)
Niestety nie dotrwałam do końca przesłuchania - byłam strasznie głodna bo od śniadania nic nie jadłam (przez to durne Social Security) i urwałam się po ponad 3 godzinach do domu. Ponoć za dużo nie straciłam.
Podsumowując - bardzo mi się podobało! Tylko szkoda, że nie udało mi się wejść na salę... No i trochę ciężko się notowało (bo później musiałam Ryanowi raport napisać) bo nazwisk często nie było widać. A w ogóle to był taki jeden senator Carper z Delaware co to mówi tak szybko, że nawet świadkowie mieli problem ze zrozumieniem go :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nihilla, jestes w srodku dziejacej sie historii. Zazdroszcze.

A ja sie uczę. Piątek, 22:55.

Zaraz dostane chyba zapasci...;/