Matador
Dziś wprowadziłam się do akademika :) Jest dużo cieplej niż u Lisy - aż za ciepło...
Spotkałam w czasie wprowadzki dwie osoby z HongKongu - też nowi z wymiany i tez z Commerce. Potem na ulicy spotkałam chłopca z Australii/Polinezji, który szukał mojego akademika :)
Wieczorem był wieczorek zapoznawczy, z którego właśnie wróciłam. Było mało osób - ja, Marieke z Holandii, Alex (mieszka obok mnie) z Nowej Zelandii i dziewczyna z Nowej Zelandii, której imienia nie zapamiętałam (może dlatego, że bardziej pochłaniała mnie myśl, skąd tą twarz znam - i się udało, wygląda identycznie jak Portugalka z Love Actually!! :D ). Justine, nasz opiekun, jest bardzo dziwny - taki spokojny i mówi tak cicho i delikatnie - jak mówił o systemie bezpieczeństwa na campusie (swoją drogą jest on bardzo rozbudowany - np. jest pełno słupów z przyciskami emergency a jak ktoś boi się wracać samemu do domu może zamówić eskortę :) ) to czułam się jakbym była u psychiatry lub psychologa. Ale poza tym jest zabawny (przez 1,5 godziny próbowałam z nim naprawić komputer, żeby DVD działało - i tak nie działa bo się komputer wkurzył i zawiesił ale on się nie przejmował) i siedział z nami do 11, nalegając byśmy obejrzeli Matadora do samego końca :)
I po raz pierwszy w życiu jadłam gorącą czekoladę z marshmallows :D GUT!
No i Justine dał nam kolejne papiery do czytania - dużo tego... Idę spać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz