poniedziałek, 22 stycznia 2007

TORONTO - dzień pierwszy

Zaniedbywałam was ostatnio... Ale w nagrodę opiszę dokładnie wypad do Toronto w weekend.
Wybrała się nas 8 - ja :), Alex, Katrina, Estelle, Simen, Nicola, Berne i Camille. Bilety kupiliśmy na studencki autobus więc warunki nie były zbyt dobre a kierowcy niemili - musieliśmy się rozdzielić pomiędzy 2 autobusy (ja i chłopcy w jednym, reszta dziewczyn w drugim). Po ponad 3 godzinach jazdy w małej burzy śnieżnej dotarliśmy na miejsce - Union Station w Toronto. Ale nie wiedzieć czemu jeden kierowca wysadził pasażerów na Union a naszą czwórkę pod jakimś hotelem 100m dalej.

Wynikiem czego było szukanie się nawzajem w podziemiach :) Simen mimo chaosu kupił kawę i ciastko...


Taksówkami wyruszyliśmy do Canadiana Backpackers - hostelu bardzo blisko Downtown (chyba najtańsze miejsce w Toronto...). Hostel bardzo przyjemny, pokoje czyste i z ogrzewaniem. Jako, że najlepiej znałam chłopców byłam w pokoju z nimi (były tylko 4-osobowe) ale w nagrodę dostało mi się wielkie łóżko z dwoma poduszkami :)
Pierwszego wieczoru przeszliśmy się tylko Queen's Street (Fashion District) w poszukiwaniu dobrego jadła z niską ceną. Trafiliśmy do amerykańskiego pubu z jedzeniem (mieli nawet pierogi :) Berne je zamówił ale nie umywają się do naszych...).

Od góry: Alex, Simen i Berne; Camille (moja sąsiadka, z Francji); Alex i Simen; tacos Katriny i Nicoli :) oraz widok na CN Tower z pub'u.
Potem przyszedł czas na zakupy (tylko Zara była jeszcze otwarta więc chłopcy straszliwie narzekali, ale my się nie dałyśmy :)). Były przeceny (i to mocniejsze niż w Polsce...) i trochę pokuowałyśmy ubranek.
Następnie przeszliśmy się po "Party district" i natrafiliśmy na przyjemny szkocki pub.

Jako że byliśmy strasznie zmęczeni, wróciliśmy do hostelu by pograć w karty. Jak widać na załączonych obrazkach, gra była bardzo zacięta a Monika się nudziła bo nie grała tylko rozdawała i pstrykała zdjęcia.

Tym sposobem godzina leżakowania przesuneła się do godziny 2am...

2 komentarze:

Unknown pisze...

Ojej, Słońce, ale tam pięknie u Ciebie.. chyba musisz ograniczyć ilość zdjęć zamieszczanych na blogu, bo inaczej sie potnę, że tam nie jestem.. W Polandzie jeszcze śniegu nie widzieliśmy w tym roku, więc dobrze ze chociaż w Kanadzie jest :) poza tym sesja i nauka, czyli jednym słowem - porazka :( więc baw się chwilowo również i za nas ;) Buziaki :*

ps. najbardziej mi sie podobał fragment "musieliśmy się rozdzielić pomiędzy 2 autobusy (ja i chłopcy w jednym, reszta dziewczyn w drugim).. hihi.. :D

nihil pisze...

śniegu mamy tu tak dużo, że chętnie bym się podzieliła :)
a co do autobusu :D ja wiem jak się ustawić (w 3 odcinku będzie o tym więcej...)